Wakacje, wakacje... Były niezapomniane...
W tym roku na wakacje wyjechałam do Ślesina. Małej miejscowości niedaleko Konina. Jest to miejscowość nad jeziorem, a nawet nad 2. Miasteczko otaczają dwa rozległe, piękne jeziora. A więc w środku sierpnia wyjechaliśmy... Pogoda na początku była ohydna. Ciągle padało. :( Ale w krótkim czasie pogoda stałą się piękna, słoneczna.
Pewnego dnia czekałam na telefon od koleżanki i od babci, niestety chciałam też pograć w piłkę, więc postanowiłam wziąć telefon ze sobą i wsadzić w kieszeń i upss...! Na ośrodku, w którym przebywałam był niewielki staw. Grając w piłkę mój brat kopnął ją zbyt mocno i wpadła do stawiku :( Chciałam po nią wejść i weszłam niestety byłam po pas w wodzie, a zapomniałam, że w kieszeni jest mój nowiutki telefon i nieszczęście. Do telefonu nalało się tyle wody, że się wyłączył. Myślałam, ze już po nim, na szczęście dzięki wielkim upałom, po trzech dniach był jak nowy. Uff... Odetchnęłam z ulgą i od tamtej pory nie wychodziłam z domku z telefonem. Miałam szczęście...
To chyba tyle z tej przygody pa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz